Jednak rację miał mój cicerone po Krainie Legislacji, mówiąc: “Po pierwsze, czytaj umowy i przepisy, po drugie, czytaj jeszcze raz ze zrozumieniem, po trzecie, jeżeli wydaje Ci się że już rozumiesz, przeczytaj orzecznictwo“.
No i niestety ktoś czegoś nie doczytał, ktoś czegoś nie zrozumiał i – co gorsza – nie wpadło mu do głowy co z przepisem może zrobić sędzia. A sędzia, szanowni Państwo, z przepisem może zrobić WSZYSTKO (vide: Fraszka na członka nadzwyczajnej kasty).
Już pewnie się domyślacie, że chodzi o (i tu proszę wstawić wszystkie stosowne dla rangi wyrazy) Panią Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego, która przepisy przeczytała, zrozumiała i – skoro sama robi w tym fachu – wie na co sobie sędzia w Rzeczpospolitej może pozwolić (a jak już wspomniałem, pozwolić sobie może na wszystko, podobno łącznie z nieletnimi w Tajlandii, a na pewno z podwędzeniem staruszce pięćdziesięciu złotych). Przy czym jest to tłumaczenie uprzejme, bo mniej uprzejme skłaniałoby do rozważań (oczywiście zupełnie nieuzasadnionych, ale to pod wpływem targających człowiekiem emocji) o tajemniczym pomocniku lub pomocnikach, nie mówiąc już o nie mniej tajemniczych prowadzących.
No i postanowiła (zakładamy uprzejmie że osobiście) całej “dobrej zmianie” pokazać “gest Kozakiewicza”, przy okazji robiąc Prezydenta “w trąbę”, dzięki czemu zresztą mógł się dowodnie przekonać co to znaczy ufać byle komu i dawać się wodzić za nos (jest to również tłumaczenie uprzejme, bo mniej uprzejmie każe rozważać itd…).
Powodem jest Art. 20 ust. 3 Ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa z dn. 12 maja 2011 (z późn. zm., w tym prezydenckimi) z którą można się zapoznać tu, a który obecnie brzmi:
“…3. Pierwsze posiedzenie Rady po zwolnieniu stanowiska Przewodniczącego zwołuje Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, który przewodniczy obradom do czasu wyboru nowego Przewodniczącego…”
Ponieważ p. prof. Pawłowicz już opisała (choć nieco wstrzemięźliwe) grozę sytuacji w przeprowadzonym z Nią wywiadzie, to już sobie mogę tę część darować, niemniej recepta jaką daje jest niemal równie fatalna jak choroba, bo nawet nie przedłuża agonii. Po prostu 3 kwietnia, a więc dzień po Poniedziałku Wielkanocnym, Sąd Najwyższy ulega dekompletacji (odchodzi ponad 1/3 składu wraz z Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego), a ponieważ skład uzupełnia Krajowa Rada Sądownictwa, zaś jej pierwsze posiedzenie po wyborze członków Rady zwołuje Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, to sądownictwo w Polsce umiera śmiercią naturalną, zaś Sąd Najwyższy po prostu nie będzie działał (do wyboru nowego Pierwszego Prezesa potrzeba 3/5 nominalnego nowego składu, a zostaną niespełna 2/3 obecnego, więc nie będzie quorum).
Jest to oczywiście również (pytanie na ile przypadkowa) metoda nacisku na Prezydenta, żeby zaproponował (przynajmniej niektórym) sędziom Sądu Najwyższego pozostanie w składzie pomimo wieku, no ale w ten sposób reforma sądownictwa zawiśnie od tego kogo prędzej szlag trafi – reformę czy tych sędziów, a że to dobrze odżywiona, zdrowa ekipa jest, to niestety stawiam na reformę. Natomiast zastanawia, że przecież ten art. 20 był przedmiotem nowelizacji Prezydenta, tyle że w zakresie ustępu 1., a pomimo że tylu prawników dookoła tematu się kręciło, w tym sam Prezydent, to nikt tego nie dostrzegł !?! Ktoś w to uwierzy, uwzględniając że zapis o tym pozostaniu w składzie SN pomimo wieku był przecież częścią prezydenckiego projektu !?!
Niby można by w ekspresowym tempie naprawić niedopatrzenie, korygując stosownie wspomniany art. 20 ust. 3 Ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa dopisując parę słów i klincz zniknie, np. nadając mu brzmienie:
“…3. Pierwsze posiedzenie Rady po zwolnieniu stanowiska Przewodniczącego zwołuje niezwłocznie, lecz nie później niż w ciągu tygodnia, w poniższej ścisłej kolejności:
- Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, który przewodniczy obradom posiedzenia do czasu wyboru nowego Przewodniczącego, lub
- przedstawici Prezydenta, który przewodniczy obradom posiedzenia do czasu wyboru nowego Przewodniczącego, lub
- najstarszy wiekiem wśród pozostałych członków Rady, który przewodniczy obradom posiedzenia do czasu wyboru nowego Przewodniczącego, lub
- Minister Sprawiedliwości na wniosek co najmniej jednej trzeciej członków, spośród których najstarszy wiekiem przewodniczy obradom do czasu wyboru nowego Przewodniczącego...”
Niestety, problem polega na tym, że Senat ma właśnie sesję (konkretnie kończy się w piątek, 16 marca) i następną dopiero 11 kwietnia, czyli po herbacie, zaś Sejm, owszem, obraduje w przyszłym tygodniu, ale sprawa i tak musi czekać na Senat.
Dawniej była możliwość zwoływania nadzwyczajnej sesji danej izby Parlamentu, ale jak to teraz jest, po tych zmianach regulaminowych, no to nie wiem.
A jeżeli się nie wprowadzi poprawki Art. 20 ust. 3 na tej sesji Sejmu i nie zwoła nadzwyczajnej sesji Senatu i Prezydent nie podpisze tak, żeby nowelizacja ukazała się przez Wielkim Piątkiem, no to Prezydent BĘDZIE MUSIAŁ pozostawić tylu starych sędziów ile sobie zażądają, bo przecież termin ustawowy na przyjęcie wniosku jest jednoznaczny i do zebrania się Senatu po Niedzieli Miłosierdzia nie zaczeka.
A jak się reforma sądownictwa przez to nie powiedzie, to ta Niedziela Miłosierdzia będzie bardzo, bardzo niektórym potrzebna…
A swoją drogą, znacie jakichś normalnych ludzi potrafiących działać na zasadzie “po nas choćby potop” ? Potopu co prawda się nie da załatwić…
Czy zaraz po Wielkanocy miałby naprawdę być koniec “dobrej zmiany” ?
Dodaj komentarz