Sen Millera, czyli co CIA ma do zaproponowania GRU

Dzisiejsza informacja o realistycznym śnie Millera (przyśnił mu się ś.p. p. Szmajdziński i odpowiadał na pytania o katastrofę smoleńską) może oczywiście oznaczać, że były premier nagle kupił sobie sennik egipski i spędza całe dni i noce na przeglądaniu portali o tajemnicach zaświatów. Ewentualnie że się nawrócił i zaczął wierzyć w życie pozagrobowe.

Tak, to oczywiście jest możliwe, ale mi osobiście wydaje się bliższa druga wersja, szczególnie że omawiając w wywiadzie dla “Wprost” swój sen, przerwany akurat w momencie gdy miał się dowiedzieć o ostatnich sekundach lotu, dodaje mimochodem “…Chciał mi coś powiedzieć, ale niestety zniknął. W tym momencie się obudziłem. Pewnie jeszcze kiedyś mi powie…”.

Oczywiście jest zarówno w Polsce jak i poza Polską spora grupa wpływowych osób która wolałaby, żeby zmarli nie byli tacy wylewni, ale skoro Miller żywi takie przekonanie, to wcale bym się nie zdziwił, gdyby z następnego snu wyszedł nie tylko z wiedzą przekazaną z zaświatów, ale nawet kompletem zdjęć satelitar…, tfu, przepraszam, wizji niebiańskich (nie można wykluczyć że w niebieskiej teczce, może jeszcze z symbolem kluczy Piotrowych jako certyfikatu pochodzenia – z jakiegoś powodu od dwóch miesięcy Donaldino i Paliskręt na myśl o Kościele dostają piany na tej części ciała która pełni u nich rolę twarzy).

Chętnie przyznam, że się pomyliłem w dotychczasowych analizach, przypisując decydujący wpływ na przebieg katastrofy smoleńskiej akurat GRU i naszemu WSI, choć na takie stwierdzenia jeszcze jest trochę za wcześnie. Ale poważnie należy rozważyć, czy akcja KGB dopuszczenia do zjednoczenia Niemiec i w efekcie przejęcia niemieckich planów dominacji nad Europą przy pomocy podsuniętej Kohlowi Złotej TW “Erica” (a jak może pamiętamy, było na niego trochę kwitów), nie spotyka się właśnie z realną kontrą USA, stąd sny Millera jako propozycja ugody pod adresem WSI (czyli GRU).

WSI planuje po wyborach w Rosji (wygranych oczywiście przez Putina, czyli KGB), wywalić z siodła pieszczocha Angeli, zrobić bunt w PO i przez Strażnika Żyrandola wprowadzić zwornik układu wrocławskiego na premiera w koalicji z Paliskrętem.

Ale właśnie dostali sygnał, że “Tańczący z wilkołakami” nie jest partnerem do poważnych rozmów, który chyba nawet się nie zorientował że ta jego cała zbieranina to w połowie różne wtyki, skoro liczył serio na koalicję, gdyby PO wygrało zeszłoroczne wybory nieco słabiej.

Tak więc, po szczęśliwemu powierzeniu misji utworzenia rządu – pardon, wróć, najpierw trzeba odwołać stary. Czyli po zgłoszeniu przez SLD wotum nieufności wobec Donaldina, głosami SLD, Paliskrętów, PiS oraz (uwaga, uwaga) części PSL i PO (tej zbuntowanej części, znaczy się), Chudy Rój odleci wraz z Vincentym Magiem w nieznanym kierunku i nawet Rutkowski go nie znajdzie (bo palta w szatni Parlamentu Europejskiego w Strassburgu chyba nie będzie miał okazji oddawać), zaś wyczekiwany z utęsknieniem przez przerażoną ogromem zbrodni Donaldina społeczność międzynarodową i krajową nowy Rząd Jedności Narodowej, wsparty zostanie buntownikami z PO (nie zdziwiłbym się wcale, gdyby okazało się, że w całej reprezentacji parlamentarnej PO Donaldino był popierany jedynie przez siebie samego, a reszta tylko tak ze strachu i dla niepoznaki…), SLD z uciekinierami od Paliskręta no i oczywiście wiernym Pawlakiem, który ma przecież stuprocentową zdolność koalicyjną z każdym kto płaci.

Jeżeli jeszcze p. Glauck nie zostanie rozjechany medialnie do połowy marca i wybiorą go na prezydenta, to sytuacja w Europie Środkowej zacznie dojrzewać do kolejnej rewolucji, ale na ten temat to na razie niewiele mogę powiedzieć.

 

Aaa, jeszcze jedno, bym zapomniał, a to zaczyna być obowiązkowa formułka na koniec takich tekstów:

a) jestem zdrowy jak byk

b) nie mam depresji ani myśli samobójczych

c) nie boję się utraty pracy z racji tego że jej nie mam – sam jestem sobie sterem, żeglarzem i okrętem jako specjalista kontraktowany na własny rachunek za granicą

No i w Wielkim Poście nie tańczę…

 

Dodaj komentarz

avatar
3000