Czy pojedynczy protest wyborczy “wniesiony po terminie” wywali rząd w powietrze?

Dziś, 18 grudnia o godzinie 15:45, na stronie Sądu Najwyższego ukazał się komunikat o protestach wyborczych: http://www.sn.pl/aktualnosci/SitePages/Komunikaty_o_sprawach.aspx?ItemID=88&ListName=Komunikaty_o_sprawach

Sąd Najwyższy informuje w nim, że zostawia sobie czas do 19 stycznia na orzeczenie o ważności wyborów,

przy czym na 77 protestów pozostawił bez dalszego biegu 43, zaś z pozostałych sześć uznał za niezasadne a co do 27 orzeknie o zasadności, przy czym ocenił, że nieprawidłowości w nich podniesione nie miały wpływu na ważność wyborów.

Pozostaje do rozpoznania tajemniczy 1 (słownie: jeden) protest wyborczy złożony – jak wynika ze stron SN – po terminie.

 

I teraz tytułowe pytanie: czy protest wyborczy “wniesiony po terminie” wywali rząd w powietrze? Wystaczy przecież, że w wyniku “pomyłek w liczeniu” w kilku obwodowych komisjach, nagle okaże się, że jeden czy drugi mandat powinien przypaść – nie, żeby zaraz PO, skądże znowu, raczej “Nowoczesnej” lub PSL.

Mały drobiazg, ale oczywiście w obronie demokracji nie ma takiej ofiary, jakiej nie warto ponieść (szczególnie cudzym kosztem).

Wystarczy że PiS utraci w ten sposób zaledwie pięć mandatów w skali kraju, a już SN będzie mógł orzec o nieważności wszystkich ustaw i uchwał podjętych z udziałem posłów, których mandaty wygaszono. Wszystkich uchwał i ustaw. Z wotum zaufania włącznie…

Oczywiście uchwały o sędziach TK też będą nieważne…

Można spodziewać się wszystkiego, przynajmniej sądząc z pisma SN w sprawie projektu nowelizacji ustawy o TK, w którym przewodnicząca Sądu pisze m.in.: “…Stan niezgodności obowiązującej ustawy o TK z Konstytucją w zakresie statusu sędziego zostanie niestety przez projekt pogłębiony. Uchyla się bowiem ustawowo określoną procedurę wyłaniania jego sędziów (derogowanie art. 19 ustawy o Trybunale Konstytucyjnym w art. 4 projektu). Próba przeniesienia zasad wyłaniania sędziów Trybunału Konstytucyjnego do regulaminu Sejmu stanowi zdeprecjonowanie jawnej i demokretycznej procedury określonej w ustawie. Regulamin sejmu jest aktem wewnetrznym, regulujacym jedynie tryb pracy parlamentu. Nie może on stanowić źródła norm ustrojowych działających na zewnątrz Sejmu jako jednego z organów władzy publicznej i adresowanych do osób trzecich ubiegających się o tak istotne stanowisko w służbie publicznej…”.

Oczywiście regulamin Sejmu jest konstytucyjnym aktem prawnym w randze ustawy (a nie jedynie “aktem wewnętrznym”) i Sejm może procedować wybór kandydatków do TK w oparciu o regulamin, skoro tak wielokrotnie czynił. W dodatku nie jest on adresowany “do osób trzecich ubiegających się…” itd., lecz do Sejmu, rozstrzygając w jaki sposób Sejm postępuje ze zgłoszonymi do Marszałka kandydatami.

Absurd stanowiska SN widać wyraźnie w kontekście całego pisma, jako że podstawą wystawienia tej opinii nie są fakty (czyli istniejące zapisy projektu jako takiego), lecz pierwotna opinia (być może nawet prywatna) na temat możliwych zdarzeń przyszłych: “…Trybunał nie będzie bowiem w stanie rozpoznać wszystkich wpływających spraw do niego spraw w rozsądnym terminie…” (jak do tej pory dwa lata nie przeszkadzało przy dwóch wokandach miesięcznie, a w dodatku TK pokazał, że jak się spręży i zakasze togi, to po wpłynieciu wniosku potrafi jeszcze tego samego dnia zebrać się w pełnym składzie i podjąć uchwałę o “zatrzymaniu”, sprzeczną zresztą ze swoimi poprzednimi rostrzygnięciami w tym zakresie – można? Można! To niech się wezmą do roboty zamiast latać po telewizjach, ostatecznie za to im płacimy).

No i tak to wygląda… Żaden KOD, żaden Petru, żaden Rzepliński. Po prostu jeden, co prawda spóźniony protest, ale pewnie z wnioskiem o przywrócenie terminu, nad którym z troską o naszą młodą demokrację przez najbliższy miesiąc będzie się SN pochylał…

Jeden protest…

Dodaj komentarz

avatar
3000