Człowiek z betonowego buszu poszukuje – jak i drzewiej bywało – tego, co uważa za niezbędne do życia.
Jeżeli steruje nim rozum, szuka tego, co uważa za mądre, jeżeli wola – tego co słuszne, jeżeli zmysły – tego co uważa dla siebie za dobre.
Banał, nieprawdaż? Od wieków tak jest.
Tyle że dawniej w naszym pięknym kraju jakoś powszechnie uznawano, że to co mądre jest lepsze od tego co słuszne, a jedno z drugim ważniejsze niż przyjemności. Nie wynika z tego bynajmniej, że zaraz tę zasadę wszyscy stosowali, co to, to nie. Ale przynajmniej jej słuszności nie negowano, gdyż ta hierarchia wartości była szkieletem pewnej przyjętej etyki postępowania.
Zresztą szkieletem KAŻDEJ etyki jest JAKAŚ hierarchia wartości – jeżeli dawni Skandynawowie uważali za etyczne zaprowadzenie przez najstarszego syna niedołężnego ojca do lasu w celu rozwalenia mu głowy kijem, to za tym też stała JAKAŚ koncepcja rozumienia człowieka.
Etyka, nazywana inaczej “filozofią praktyczną”, jest – jak sama nazwa wskazuje – zbiorem zasad i norm, które mają na celu wprowadzenie w życie JAKIEJŚ filozofii.
Natomiast KAŻDA filozofia (nawet jeżeli jej zwolennicy odżegnują się od tego jak nasze rządy od reform) zakłada JAKIEŚ podstawy rozumienia świata, zwane klasycznie “filozofią pierwszą”, lub też inaczej “metafizyką” danej filozofii.
Trzeba więc jasno powiedzieć, że KAŻDEJ etyce nogi wyrastają z JAKIEJŚ metafizyki, a w związku z tym TE SAME NAKAZY etyczne (np. “nie morduj drugiego człowieka”), będą w odmiennych etykach INACZEJ rozumiane, bo też inne jest rozumienie pojęcia “człowiek” w różnych metafizykach.
Problem polega na tym, że spór o poprawność przesłanek metafizycznych jest nierozstrzygalny metodami rozumowania logicznego, a to z tej prostej przyczyny, że – jak ładnie zauważył Wittgenstein – przesłanki takie nie są zdaniami w sensie logicznym, tzn. nie można im przypisać wartości prawdy czy fałszu ze względu na brak fizycznego desygnatu opisywanych nimi pojęć. Można jedynie domniemywać ich poprawności bądź niepoprawności po skutkach ich przyjęcia.
Np. zdanie “Bóg istnieje” czy przeciwne “Bóg nie istnieje”, czy też zdanie “człowiek zaczyna się od poczęcia” albo odmienne “człowiek zaczyna się od (i tu wpisujemy listę życzeń: od trzeciego miesiąca, od pierwszego oddechu, od pierwszego kieliszka, od pełnoletniości, od momentu gdy zrozumie dziejową konieczność komunizmu, albo cokolwiek przyjdzie komu do głowy)” nie może być przedmiotem dysputy czysto logicznej, gdyż PRZESŁANKI METAFIZYCZNE SĄ PRZEDMIOTEM WIARY A NIE DOWODU LOGICZNEGO !!! I tyle…
Niemniej w coś wierzyć trzeba, dlatego też powstawały (i powstawać pewnie będą) rozmaite filozofie, przyjmujące od Sasa do Lasa a to że Matka-Ziemia znielubiła mnożące się na jej powierzchni pasożyty, żerujące na środowisku, a to że cwane geny próbują znaleźć receptę na przetrwanie w Kosmosie, a to że człowiekiem nie jest kułak, Słowianin, goj, ludzie innej rasy etc. (niepotrzebne skreślić, a najlepiej usunąć z bazy danych) itd., itp.
Ale – co tu dużo ukrywać – ludzie lubią żyć w jakiś określony sposób, na jakichś zasadach. Taki sposób życia zbiorowego (czyli cywilizacja, jak to określił prof. Koneczny) bazuje na pewnych przesłankach metafizycznych, czyli na wierze, że takie a nie inne rozumienie świata jest poprawne.
Kłopoty zaczynają się wtedy, gdy na jakim obszarze funkcjonuje OBOK SIEBIE parę porządków metafizycznych, a w konsekwencji cywilizacyjnych.
Ale prawdziwy problem pojawia się, gdy świadomość tych różnic zaczyna zanikać i tworzy się (bardzo wybuchowa) mieszanina etyczna.
I o tym za dni parę…
Dodaj komentarz