Nie chciałbym psuć dobrego samopoczucia szefostwa BOR, wynikającego ze zidentyfikowania przyczyn pęknięcia opony (prosta sprawa – poprzednie kierownictwo BOR wydało okólnik o dopuszczeniu do stosowania opon cztero- i sześcioletnich, odpowiednio w 2009 i 2013 r., podczas gdy producent w 2010 podał, że maksymalnie trzy lata, ale nie więcej niż dwa lata pracy), bo oczywiście zagrożenie wynikające z naruszenia paragrafów jest bardzo ważne itd., ale musi to jeszcze mieć jakiś związek z rzeczywistością.
Co prawda komisje badań wypadków nie takie rzeczy potrafią stwierdzać, sam pamiętam jak wiele lat temu zgasł tuż po starcie silnik samolotu typu “Wilga”, bo zawiesiła się czerwona kuleczka w rurce paliwomierza i pilot myślał że ma pełny bak, kiedy w rzeczywistości ciągną “na oparach”, a komisja stwierdziła że wypadek miał miejsce bo samolot był niesprawny technicznie, gdyż coś z miesiąc wcześniej “wyszedł mu z kalendarza” zaczep holowniczy (nie zrobiono przeglądu albo go nie wbito).
To dobrze że służba podtrzymuje pewne tradycje, to ważny element ciągłości instytucjonalnej, ale niezupełnie jestem pewien czy w tym wypadku akurat o to chodzi, więc – choć nie chciałem “trzaskać dziobem” – podzielę się moimi wątpliwościami co do trafności diagnozy zawartej w raporcie BOR, a wynikających z raczej niepodatnych ani na zapędy ideologiczne, ani też na techniki typu “CYA” (“Cover-your-ass”) podstawowych praw fizyki.
Otóż w internecie z okazji wypadku Prezydenta można było znaleźć filmik, pokazujący test samochodu BMW na oponach zwykłych i typu “Run-Flat” (https://www.youtube.com/watch?v=FumXPC8MQAI): sekundy 0:30 – 0:35 dotyczą opony zwykłej, zaś 01:14 – 01:20 opon typu “Run-Flat”.
Proszę zwrócić uwagę, że w samochodzie na filmie przełączenie włącznika powoduje zejście powietrza z LEWEJ TYLNEJ opony. Cóż się dzieje dalej? Ano samochód przyhamowywuje i zaczyna rotację W PRAWO (a więc w przeciwną stronę, niż ta po której nastąpiła awaria opony).
Bardzo możliwe że samochody pancerne operują we własnym zestawie praw fizyki, gdyż choć samochodowi prezydenta rozerwało PRAWĄ TYLNĄ oponę, to czterotonowe bydlę zaczęło rotację W PRAWO (a więc w tę stronę, po której nastapiła awaria opony).
Możliwości są dwie: albo samochód nie wiedział w którą stronę powinien się kręcić, albo pojawiła się jakaś tajemnicza siła działająca prostopadle do osi samochodu i przyłożona do PRAWEGO TYLNEGO koła, której wartość nie tylko wystarczyła do pokonania normalnego momentu skręcającego powstałego w wyniku rozerwania PRAWEJ TYLNEJ opony, ale jeszcze pozwoliła na rzucenie czterotonowego samochodu w przeciwną stronę tak, że tylko złapane cudem LEWE pobocze (pas pomiędzy jezdniami autostrady), które wyhamowało ten ruch, zapobiegło postawieniu się samochodu prostopadle do kierunku jazdy. Coś podobno jest w raporcie o zaciągnięciu hamulca ręcznego przez kierowcę, ale to akurat nie zmienia kierunku rotacji, choć ją przyśpiesza.
I teraz tak: dość łatwo można obliczyć dla tych opon siłę tarcia (oporu) dla ruchu prostopadłego do osi pojazdu przy danej prędkości, można obliczyć siłę powodującą rotację zgodną z prawami fizyki, można w końcu obliczyć siłę niezbędną do pokonania tej zgodnej z prawami fizyki oraz oporu tarcia i wtedy…
No i wtedy już będziemy wiedzieli, jaką energię musiała dostarczyć pękająca opona, żeby takie zdarzenie miało miejsce.
A jak już policzymy tę energię, to możemy sobie spróbować odpowiedzieć na pytanie: “Czy opona napompowana do wartości 5 atm. jest w stanie w momencie pęknięcia dostarczyć taką energię”.
Jeżeli tak, no to sorki, rzeczywiście bajzel w papierach zaowocował tym razem w taki sposób. A jeżeli nie…
A jeżeli nie, to skądś się ta brakująca energia musiała wziąć, nieprawdaż?
Dodaj komentarz