Kanikuła kanikułą, a przecież jest to najlepszy czas nie tylko na dokonywanie zmian prawnych, ale też na wszelkiego rodzaju pucze. Co prawda 15 lipca Krzyżacy tradycyjnie dostali łupnia pod Grunwaldem (w niemieckiej historiografii “I bitwa pod Tannenbergiem”, w odróżnieniu od “II bitwy” w czasie I wojny światowej, którą wygrali, tryumfalnie ogłaszając to jako pomstę za pierwszą), ale sprawa “Wolnego Miasta Gdańska” wisi ciągle nad nami jak miecz Damoklesa. Choć w tym konkretnym wypadku bardziej adekwatnym porównaniem będzie “strzelba wisząca na ścianie w pierwszym akcie” – jak ją powiesili, to znaczy że w III akcie wypali, choćby w czyichś rękach – a tu nie tylko wisi, ale nawet jakby coraz bardziej się konkretyzuje o czyich rękach mowa.
Co prawda tłumy zafrasowane (niestety, autentycznie) “upadkiem polskiej demokracji”, “zamachem na sądy”, “Konstytucję” i tym wszystkim, co specom od “astroturfingu” jeszcze przyszło do głowy, nie znają zasad “subversion”, bardzo przystępnie wyłożonych jeszcze w latach 80-tych przez śp. “Jurija Bezmienowa” (dla zainteresowanych polecam: https://www.youtube.com/watch?v=lWIpFvGrNak, sam filmik poniżej – naprawdę warto, szczególnie obecnie), ale nie zmienia to faktu, że jesteśmy już wprowadzeni w etap IV manipulacji, czyli kończy się okres “Destabilizacji”, a zaczyna się etap “Kryzysu”.
Jak to ładnie wyjaśniał wspomniany były agent wpływu KGB, celem etapu destabilizacji jest doprowadzenie do sytuacji, kiedy już nic w danym Państwie nie jest w stanie poprawnie działać, wtedy następuje faza “Kryzysu”, w efekcie której zmęczeni postępującym chaosem ludzie zaczynają wyglądać osoby która “weźmie wszystko za mordę i wreszcie będzie porządek”, a która w nomenklaturze KGB nosiła miano “Zbawiciela”.
Nie po to hodowano Tuska na tłustej diecie, dorabiając mu image “męża opatrzności”, żeby naprutemu Junckerowi marynarkę zakładał, w każdym razie nie wyłącznie po to. Tak więc faza ostrego kryzysu. Śp. Bezmienow twierdził, że trwa ona od jednego do 6 miesięcy, ale za jego czasów nie było internetu, no i większa część ludzi potrafiła myśleć samodzielnie, więc jak na nasze warunki wygląda na to, że jej koniec wypadnie jakoś tak przed Matki Boskiej Zielnej, a w każdym razie przed 77 rocznicą zajęcia Wolnego Miasta Gdańsk przez III Rzeszę, co – jak może pamiętacie Państwo – miało miejsce 1 września “roku pamiętnego”.
Jak już się sytuacja rozkręci do tego stopnia, no to są dwie możliwości – albo “ulica + zagranica” doprowadzą do zbrojnej rewolty na modłę tzw. “rewolucji październikowej” (raz Niemcom wyszło, to co szkodzi drugi raz spróbować, “bolszewików” w carskiej Rosji też było tylu co kot napłakał, a jak się pięknie udało), albo metodą rozbiorową.
Ponieważ sprawę statusu “Wolnego Miasta Gdańska” już opisywałem (http://naszeblogi.pl/45738-tusk-wolne-miasto-gdansk) jak również realny problem polityczny jaki może stwarzać to Polsce w wypadku celowych, nieprzyjaznych działań, nie będę Państwa ponownie zanudzał rysem historycznym – dość, że w świetle możliwości naciągania prawa międzynarodowego oraz solidnej fury złej woli, można próbować Polsce wywinąć niezły numer, na skutek którego naprawdę nie pozbieramy się ze śmiechu.
Już mniejsza z tym jakie scenariusze wchodzą w grę (żeby w dodatku nie było, że podpowiadam), ale jeżeli w obecnej sytuacji coraz mocniejszego nakręcania spirali nienawiści nagle okaże się, że Tusk jedzie do Polski (że to niby jest ten “Zbawiciel” na modłę KGB), no to będzie oznaczało że czas jest bliski…
A jak to zneutralizować? Można, nie jest to nawet specjalnie skomplikowane, tylko odnoszę wrażenie, że nikt nie ma czasu o tym nie tylko myśleć, ale nawet posłuchać…
Dodaj komentarz