Nazwaliśmy go „Puchacz”

Szedłem raz z psem po rozsłonecznionej porannym, sierpniowym słońcem uliczce, kiedy nagle dostrzegłem przebiegającą przez nią maleńką, czarną kotkę. Przycupnęła pod krzakiem rozglądając się nerwowo na boki, a gdy zauważyła mnie i psa, czmychnęła na ukos przez trawnik, znikając za sąsiednim budynkiem. Najmłodszy synek, gdy wspomniałem o niej przy śniadaniu, oznajmił że ją zna, czym zresztą nikogo nie zaskoczył, jako że zna osobiście chyba wszystkie koty w promieniu Czytaj dalej […]