Dwie Polski, scenariusz marzeń

Jeżeli, drogi Czytelniku, identyfikujesz się z linią polityczną premiera Tuska, III RP spełnia Twoje pragnienia, uważasz że sprawy idą w dobrym kierunku, to jest to dobry moment, żeby przerwać tę lekturę i przejść na wp.pl czy inny portal dla lemingów.

Czytasz dalej? Świetnie, bo chcę Ci zaproponować krótką wyprawę w świat marzeń, jak można doprowadzić do tego, że w naszej Ojczyźnie znowu da się żyć “po ludzku”.

Punktem wyjścia jest prosta i chyba dość oczywista w świetle naszej historii konstatacja, że istnieje różnica pomiędzy Państwem Polskim a Narodem Polskim – ostatecznie państwo to jedynie pewna struktura administracyjno-zarządcza, powołana przez Naród lub mu narzucona w taki czy inny sposób.

Nie dla wszystkich jest już takie oczywiste, że Naród Polski powstawał i w każdym pokoleniu jest nieustannie tworzony przez osoby ukształtowane mentalnie w ramach Cywilizacji Łacińskiej (w ujęciu prof. Konecznego). To ukształtowanie mentalne jest niezwykle istotne, gdyż Cywilizacja Łacińska, jako że jest zbudowana na fundamencie etyki katolickiej, odwołuje się do Boga jako źródła praw i obowiązków, nic więc dziwnego w stwierdzeniu, że nie ma Narodu Polskiego bez Kościoła Katolickiego.

Nie oznacza to bynajmniej, że osoba wierząca że Boga nie ma (czyli ateista) nie może uważać się za “prawdziwego Polaka”, skoro jest przyzwoitym, porządnych, uczciwym człowiekiem itd., w naszej historii jest bardzo dużo takich przykładów, niemniej powstaje pytanie, czy jego dzieci – wychowywane siłą rzeczy w oderwaniu od Boga jako źródła praw – też będą mentalnie ukształtowane w ramach Cywilizacji Łacińskiej, a bez tego ukształtowania trudno mówić o przynależności duchowej do Narodu Polskiego, skoro – jak wspomniałem – Naród Polski powstawał i w każdym pokoleniu jest tworzony przez osoby ukształtowane mentalnie w jej ramach. Jest to problem realny, widoczny zwłaszcza w sytuacjach wykraczających poza zwykłe, codzienne funkcjonowanie.

Tak więc rzeczywistym fundamentem polskości jest katolicyzm, a dokładniej – nauka Kościoła Katolickiego oparta o filozofię św. Tomasza, czyli realizm. Brak tomizmu (choroba Kościoła naszych czasów) otwiera drogę wszelkiej maści idealizmom, co nie tylko grozi degenerowaniem się w perspektywie kilku pokoleń personalistycznej Cywilizacji Łacińskiej w jakąś gromadnościową, ale już co najmniej raz w historii dało tragiczne wyniki – mam tu na myśli Reformację, będącą reakcją idealizującej części Kościoła na rozszerzanie się tomizmu.

Wracając na nasze podwórko, można postawić tezę, że obecnie funkcjonująca administracja państwowa nie tylko nie spełnia oczekiwań Narodu Polskiego, ale jest wręcz wroga wobec samych podstaw jego trwania – Cywilizacji Łacińskiej i Kościoła Katolickiego. Niemniej faktem jest, że znaczna częć mieszkańców terenów przez nią administrowanych akceptuje ten stan rzeczy i administracji państwowej się podporządkowywuje.

Powstaje pytanie “co w takiej sytuacji robić?” i chciałbym się podzielić swoim marzeniem, zawierającym jakąś odpowiedź na tę wątpliwość.

Naród trwał w czasie rozbiorów, “za Niemca”, “za Ruska”, “za komuny”, trwa “za Tuska” i w każdej z tych “epok” bycie Polakiem było związane z represjami, cierpieniem, trudnościami. Trudno oczywiście porównywać wywózki na Sybir czy masowe mordy z obezwładniającym upodleniem, niemniej każde pokolenie Polaków ma swoją wojnę o polskość, a nam przypadło akurat w udziale mało heroiczne zmaganie się z gównażerią, tyle że wyjątkowo bezczelną, rozrośniętą, silną i umocowaną w tworzonych przez siebie przepisach.

Czy można ten stan zmienić? Owszem, można, jeżeli z lekcji historii wyciągniemy przynajniej jeden wniosek o którym wspomniałem na wstępie – że istnieje różnica pomiędzy Państwem a Narodem. Nie odpowiadają nam działania administracji? OK, nie wysadzajmy jej w powietrze, zróbmy własną. Zróbmy ją w sposób właściwy dla Cywilizacji Łacińskiej, właściwy dla ducha Narodu Polskiego, pamiętając że Naród Polski to nie terytorium, ale ludzie chcący go tworzyć i rozwijać.

Rozwiążmy więc przede wszystkim podstawowy problem, będęcy zarówno w przeszłości jak i dziś przedmiotem wielu, zupełnie przecież niepotrzebnych sporów: co to znaczy należeć do Narodu Polskiego. Powołajmy Konstytuantę, która stworzy Konstytucję Narodu Polskiego. Konstytucję zawierającą te wszystkie niezbędne elementy, których akceptacja jest warunkiem koniecznym by świadomie należeć do Narodu Polskiego. Konstytucję, która przede wszystkim musi odwoływać się do Tego, który jest źródłem prawa w Cywilizacji Łacińskiej – do Boga.

Konstytucja ta nie tylko nie musi być obszerna, ale wręcz przeciwnie – powinna być ograniczona do absolutnie niezbędnego mimimum, zawierającego tylko te elementy, które są rzeczywiście konieczne i niepodlegające wątpliwości.

Ponieważ podstawą powstania Narodu Polskiego jest Cywilizacja Łacińska bazująca na logice prawa rzymskiego, filozofii realistycznej oraz etyce Kościoła Katolickiego opartej o filozofię św. Tomasza, zawrzyjmy to w Konstytucji. Zawrzyjmy w Konstytucji to, że rzeczywistym królem Narodu Polskiego jest Pan Jezus, gdyż jest to przecież oczywista konsekwencja przynależności do Cywilizacji Łacińskiej, gdzie władca świecki pełni rolę jedynie namiestnika prawdziwego króla, którym jest Bóg i stąd jego podległość władzy duchownej w dziedzinie osądu moralnego, czy aby obowiązkom namiestnika się nie sprzeniewierzył. Naród powinien mieć takiego króla, który będzie wzorcem, a nie może być lepszego króla niż Chrystus Pan.

Jeżeli uda się stworzyć i ogłosić Konstytucję Narodu Polskiego, będzie można na jej podstawie opracować konstytucję Państwa Polskiego, jako państwa Narodu Polskiego – jeszcze raz podkreślam, nie określonego terytorialnie lecz budowanego na osobach świadomie należących do Narodu Polskiego.

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby w oparciu o te dokumenty budować równoległe, własne Państwo, wykorzystując to, że są kanały komunikacji, umożliwiające skuteczne tworzenie takich struktur, o ile tylko uda się utworzyć własną walutę i doprowadzić do jej powszechnego uznania w wewnętrznym obiegu. Jeżeli udałoby się uzyskać poparcie władz któregoś zakonu, Państwo takie będzie mogło mieć własną władzę duchowną, niezależną od obecnego Episkopatu. Myślę tu przede wszystkim o zakonie oo. Redemptorystów, kórzy pozwalając na rozwój TV Trwam oraz Radia Maryja, pokazali daleką niezależność od obecnej administracji.

To Tusk pierwszy stwierdził, że nie może żyć w jednym państwie z kimś o innych poglądach. Mogę powiedzieć, że w pewnym stopniu go rozumiem – dlatego zamiast bić się o państwo ze zwolennikami Palikota, zróbmy własne, równoległe, pozwalające żyć obok siebie z Siwcem, Millerem, Oleksym, Komorowskim, Michnikiem etc.

Tak, nawołuję do wewnętrznej secesji, do poszukiwania dróg funkcjonowania w tak skundlonym dziś świecie.

Zapraszam wszystkich, którym dobro Narodu Polskiego leży na sercu, do szerokiej dyskusji.

Dodaj komentarz

avatar
3000