Co się może dziś stać i dlaczego…

Figury na szachownicy rozstawione, dziwne rzeczy się dzieją w Polsce, Europie i na świecie, histeria przedwyborcza sięga zenitu, PO w rozsypce, z rządu nie śmieją się już tylko ci co z niego żyją albo przez niego ledwo ciągną, “Fadroma” skacząca nad rowem budzi zażenowanie a deklaracja córeczki o planach emigracji szczerą ochotę zrobienia zrzuty narodowej na bilety dla całej rodziny – no po prostu idealne warunki żeby coś się stało…

A co? Ano, wiecie że lubię krakać (w zasadzie każda poważniejsza analiza sytuacji do tego się sprowadza) i się domyślać, więc sobie nie żałujmy i analizujmy oraz domyślajmy ile wlezie.

Zobaczmy jaki jest układ figur na planszy:

a) Rada Ministrów cieszy się poważaniem tylko w kręgach… Wie ktoś może jakich? Byłbym wdzięczny, osobiście nie słyszałem;

b) macierzysta partia i zaplecze intelektualne rządzących cieszy się coraz bardziej umiarkowanym poparciem (znajomy mówił, że jego kolega spotkał tydzień temu zwolennika PO na dworcu w Poznaniu, ale mogło to być tylko w warstwie deklaratywnej, bo prezentacja poglądów miała miejsce w ramach zbierania funduszy krajowych na produkt akcyzowy w półlitrowym opakowaniu, podobno niezbędny do uczczenia zakończenia dłuższego przebywania w miejscu urzędowego odosobnienia, więc nie wiem czy to się liczy, choć z drugiej strony tam akurat PO rzeczywiście może od lat liczyć na silne poparcie);

c) “Słońce Peru” ze zdumieniem się dowiedział, że wbrew umowie o pracę powinien coś sam z siebie robić i idzie na odstrzał (no i po co było taki piękny apartament w Brukseli wynajmować, tylko się rodzina rozwydrzyła na metrażu i jak teraz wrócić do szarej rzeczywistości), zaś wierny Graś będzie musiał innej nieruchomości do pilnowania poszukać) – coś wspomniał wczoraj o “politycznej emeryturze”, fakt nic innego mu nie zostało, do normalnej jeszcze parę lat brakuje;

d) Rosja w Syrii wchodzi w bezpośredni konflikt z USA, w dodatku z poparciem Izraela – warto podkreślić, że próby analiz sytuacji na Bliskim Wschodzie z pozycji myślenia w kategoriach państwa narodowych, charakterystycznego dla Europejczyka, nie ma zupełnie sensu, może w USA wreszcie na to wpadną;

e) rzesze “przychodźców” zalewają powoli Europę, finansowane ze źródeł tajemnych a zasobnych – temat na kolejną, osobną analizę, ale to może w wolnej chwili (jak się taka trafi);

f) USA poczuły się w Polsce mocne w świetle zwijania się Stronnictw dwóch państw ościennych – czerwcowa konferencja wielkopoddańcza pewnych służb o ich wybitnej roli w takiej jednej akcji na Bliskim Wschodzie i przyjęty w jej trakcie hołd, zatwierdzony zmianą ambasadora i przejęciem TVN przez zainteresowane strony utwierdzają je w tym przekonaniu, ale z drugiej strony wzmiankowana współpraca Izraela z Rosją w sprawie Syrii rzuca nieco światła pod cokolwiek niepokojącym kątem m.in. na tę sprawę;

g) nastroje w Polsce są takie, że już nie chodzi o wygranie wyborów przez PiS, ale skalę tego zwycięstwa, natomiast PO notuje poparcie głównie wśród urzędników, w tym samorządowych, oraz ich rodzin – a i to nie wszystkich;

h) starcie p. Szydło z “Fadromą” może być taką katastrofą wizerunkową rządu (w dodatku wzmocnioną świeżą klęską Tuska), że poparcie dla PO spadnie do poziomu błędu statystycznego – a już Mark Twain uprzedzał, że “lepiej milcząc uchodzić za głupca, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości” (Bredzisław też nie czytał i tego nie wiedział, no to ma).

i) ISIS jest prezentowany głównie jako przeciwnik Europy, w przeciwieństwie do Al-Kaidy, będącej bardziej przeciwnikiem USA

Jednym słowem, wszystko wskazuje na to, że za tydzień PiS zdobędzie większość parlamentarną i wraz ze swoim Prezydentem wyznaczy kurs w oparciu o współpracę z USA i Izraelem, umiarkowany dystans do Rosji i reorientację współpracy europejskiej ze względu na przychodźców, stając się zaczynem współpracy państw Europy Środkowej – problem w tym, że to się zupełnie nie podoba Rosji, a w związku z tym się nie podoba i Niemcom, a więc Unii.

A co się może stać, jeżeli coś się nie podoba Rosji? Ano, wszystko się może stać, o ile oczywiście przyniesie pożądany skutek.

Jak powszechnie wiadomo w swojej masie ludzie kierują się oczywiście rozsądkiem, ale jakby niekoniecznie. Górę zawsze biorą emocje, no bo zabarwiają odbiór rzeczywistości, a w konsekwencji rzutują na decyzje.

Wyobraźmy sobie, że w takiej sytuacji zewnętrznej chcemy odwrócić te wszyskie polskie trendy w jeden dzień. Co trzeba uzyskać? Ano tak:

a) zamiast zażenowania rządem, wzbudzić litość i współczucie dla rządzących (wstyd śmiać się z leżącego, to u nas kulturowe);

b) przedstawić współdziałanie z USA jako błąd, przynoszący fatalne efekty

c) “przykryć” medialnie sprawę uchodźców oraz klęski Tuska w Brukseli

d) postawić PiS i Prezydenta w sytuacji braku możliwości działania przzeciwko rządzącym, zaskakując ich nieprzewidzianą sekwencją “przypadkowych” zdarzeń oraz pokazać ich jako antyrządowych awanturników;

e) pokazać że struktury rządowe są skuteczne, zdecydowane i sprawne, przynajmniej co do resortów siłowych i wojska

f) pokazać, że realną pomoc w trudnych sytuacjach mogą dać Polsce tylko Niemcy i Rosja

g) ośmieszyć USA i jakiekolwiek próby ukłonów w ich stronę\

A jak to osiągnąć? Wystarczy że, uważacie, Al-Kaida przeprowadzi dziś (a w każdym razie przed debatą telewizyjną) skuteczny, brutalny zamach na premiera jako zemstę za udział Polaków w misji w Iraku i Afganistanie, zaś szybkie działanie służb pozwoli na natychmiastowe schwytanie sprawców, przy czym będzie to możliwe wyłącznie dzięki współpracy z odpowiednimi służbami Rosji i Niemiec. W dodatku powinno to pozwolić na zapobieżenie innym, równoległym akcjom. Chodzi tylko o odpowiednie nastroje przez najbliższy tydzień.

Zgodnie z Konstytucją w wypadku śmierci Prezesa Rady Ministrów rząd jest “z automatu” dymisjonowany przez Prezydenta, ale MAŁO KTO O TYM WIE (już media zadbają by w swojej większości ludzie się o tym nie dowiedzieli). W takiej sytuacji zdymisjonowanie rządu przez Prezydenta będzie wyglądało na działanie motywowane politycznie. Zgodnie z Konstytucją Prezydent w ciągu 14 dni powinien przedstawić Sejmowi kandydata na Prezesa Rady Ministrów, a przecież za tydzień są wybory. Jeżeli Prezydent nie wskaże kandydata (a jak na razie zwyczaj był taki, że proponował mu go Sejm), będzie wyglądało to na złośliwą zwłokę, jeżeli wskaże dowolnego z PO, będzie to wyglądało na arbitralne narzucanie przeciwnemu ugrupowaniu swojej woli – jak by nie patrzeć, da się z tego ulepić dowolną narrację.

O atakach na partię rządzącą w sytuacji tragedii narodowej i sprawnego zadzałania służb w obliczu braku rządu, w ogóle nie ma co mówić. Przy okazji jest możliwość kształtowania przekazu, że być może Smoleńsk to owszem, coś tam z Rosją nie tak, ale za to przez USA zabito nam premiera.

Konsekwencje są rozległe, zaś Prezydent w takiej sytuacji konstytucyjnie NIE MOŻE wprowadzić stanu nadzwyczajnego, czego tzw. “opinia publiczna” będzie się pewnie domagać (już media o to zadbają), gdyż może to zrobić WYŁĄCZNIE na wniosek Rady Ministrów, zaś brak jego wprowadzenia będzie się łopatą do głowy tłumaczyć złośliwością Prezydenta i działaniom PiS, gdyż wprowadzenie takiego stanu skutkuje przesunięciem terminu wyborów a to PiSowi nie na rękę etc.

A do tego wystarczy np. po prostu wykorzystać wiedzę zdobytą przy katastrofie kolejowej w Szczekocinach – zdaje się, że pani premier lubi ostatni jeździć koleją. Wyobrażacie sobie Pendolino z wracającą specjalnie na debatę…

Nie daj Boże…

A jeżeli coś takiego się stanie? Natychmiast należy desygnować na premiera Siemoniaka, bez żadnej zwłoki. Tylko czy ktokolwiek myśli o takich czarnych scenariuszach…

 

Dodaj komentarz

avatar
3000